czwartek, 21 maja 2015

1. Wyjazd trzydziestolatek 1.

Wyjazdy trzydziestolatek wyglądają inaczej. I mówię tu o sytuacji całkowitej bezmężnobezdzietności. Trzydziestolatka już nie traktuje wyjazdu, jako oczywistości. Nie jeździ pięć razy w roku nad morze, trzy razy na deskę i co weekend na działkę do kolegów. Jest podekscytowana, że udało jej się wyrwać z pracy na trzy dni  i jeszcze zgrać to z koleżankami. Celebruje pakowanie, pamięta o ciepłych skarpetach i lekach na pęcherz. Podnieca ją myśl, że jak już wsiądą do samochodu, będzie znowu jak kiedyś. Wino w aucie proponuje nieśmiało. Nie jest pewna czy dojechanie na miejsce na nieświadomce, ciągle jest w dobrym tonie. Dziewczyny są podmęczone po pracy i mają wyrzuty sumienia względem tej, co kieruje. Siłą rzeczy na miejscu zamiast biec na balkon krzyczeć, że przyjechały, rozważają wybór pokoi. Jedna z nich śpi jedynie w wywietrzonych pomieszczeniach, w niskiej temperaturze, inaczej budzi się spuchnięta, z wysuszoną skórą, worami i wkurwiona. Druga ma niskie ciśnienie, jest jej zimno, po prostu zawsze zimno, i nie zaśnie bez farelki wielkości mikrofali. Trzecia jeszcze nie wie, gdzie się położy, ale woli rozwiesić rzeczy, które spakowała wilgotne, więc histerycznie poszukuje suszarki. Czwarta nie miała kiedy zrobić w domu paznokci, więc zabiera się za to teraz, przy okazji ofiarnie dzieląc się z dziewczynami maseczką, która super wygładza. Zgodnie stwierdzają, że odpuszczają już dzisiaj picie i wychodzenie, na rzecz zagospodarowania się w nowej przestrzeni i wypoczęcia przed jutrem. Zasypiają ciągle podniecone przygodą, która czeka nazajutrz.  Nazajutrz jednak przygoda sie odwleka, bo wszystkie muszą brać prysznice, na jakie nie miały czasu w domu, bo w końcu urlop. Pożyczają sobie antycelulitisowe balsamy, drogie maciupeńkie odżywki, na które pracują w biurach po nocach, kremy z opiłkami szczęścia na cienie pod oczami i na duszy i omawiają wszystkie nowe niedoskonałości cery, aby się z nimi oswoić. Aby poczuć, że są w tym razem, bo razem raźniej rzucać wyzwanie sflaczałym policzkom. Kiedy już wszystkie wyczyszczą szczotkami marynarki i buty, swobodnie mogą przejść do spełnienia kolejnej fantazji - zaliczenia tej chwili z reklamy, kiedy kobieta siada w oknie i popijając aromatyczną kawę ,przegląda czasopismo. Oczywiście ciężko jest im wszystkim zrobić to na raz. Jedna z nich woli zjeść kanapkę, bo ostatecznie jest już pora obiadu, a ona jak nie zje rano, to później ma mdłości. Trzy palą papierosy, chociaż rzucają, a jedna spakowała garść płatków owsianych i usiłuje zrobić z nich instagramowe fit śniadanie. Ostatecznie postanawiają w końcu wyjść i siąść w fajnej knajpce na lunchu, żeby być jak z Sex and the city. Przez godzinę jeszcze miotają się po mieszkaniu robiąc siusiu na zapas, szukając błyszczyków i kluczy, aż jedna pozamyka dokładnie okna, sprawdzi gaz i pogasi światła. Oczywiście jedna zapomni telefonu, ale reszta lojalnie zaproponuje jej, żeby sprawdziła fejsa u nich na komórce i wreszcie ruszają. W samochodzie w doskonałych humorach puszczają sobie jakiś stary hit, które wszystkie znają, więc śpiewają głośno, nagrywając to na telefony i robiąc zdjęcia, na dowód że jeszcze ciągle są szalone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz