Minęło
kilka miesięcy, dwie pory roku, przetoczyły się oba świąteczne festyny. Długie
tygodnie podjaru snowboardem ustąpiły miejsca hashtagom o tematyce zimo
wypierdalaj. Urodziny przeszły bokiem, bez patologii, a pies zdążył
zrzucić siedem swoich objętości. Mimo to wszystko, a może nawet dlatego,
usłyszawszy dingdong i zobaczywszy w drzwiodziurce Alicję, Natalią wstrząsnął
stary znany mikroudar.
- O, żyjesz! - usłyszała otworzywszy, podczas kiedy Alicja
gniewnie, acz z wrodzoną sobie niepewnozdarnością, jedną stopę asekuracyjnie
przerzuciła przez próg. - Mogę? - zafalowała brwiami najsarkastyczniej jak dało
się na mokrym od deszczu czole.
- O, też żyjesz! - odparło coś ze środka Natalii, a po tej próbie
sił nastąpiła chwila ciszy. Jednakowoż środek ciężkości Alicji był już w
drodze ku środkowi mieszkania, wobec powyższego, naturalnie, Natalia pomogła jej
wewlec za sobą cały jej majdan.
- Rozumiem, że masz już chłopaka, skoro nie ma z tobą kontaktu -
obwieściła Alicja jak jest, drugą ręką przy lustrze rozcierając czarne cienie
pod oczami. - Musisz mi chyba dać mleczko, kurwa, a miało dziś nie padać.
- Nie - Natalia aż się sama ucieszyła z odpowiedzi. -
Żadnego chłopaka.
- To co cię tak pochłonęło? - koleżanka uparła się odkryć coś
upokarzającego. - To wino pijesz sama?
- Sama. Masz ochotę?
- Dziękuję nie będę cię opijać albo odrobinę, kieliszeczek
dosłownie. Nie kupowałam nic, bo nie wiedziałam, czy będziesz. Matko, co to? -
zamknęła leżącą na stole książkę, żeby zobaczyć tytuł. - "Terapia
czaszkowo - krzyżowa?" Ty faktycznie nikogo nie masz! - zaśmiała się
szczerze.
- A jak u ciebie? - Natalia postawiła na stole dwa kieliszki.
- Pierdolę, piekło. Ten skurwiel, co ci opowiadałam kiedyś, się
odezwał. I dobra, możesz sobie myśleć, że jestem głupia ale na serio się zmienił. - Alicja zagnieździła
się przy stole. - Tak nam się zajebiście gadało! Poznałam nawet jego rodzinę.
Matka mega spoko, taka trochę hippi, pali zioło, wiesz o co chodzi, żona
beznadziejna, jakaś taka niedorozwinięta się wydaje, nic dziwnego, że ją
zostawił, chociaż ona twierdzi, że ona jego, ja tam jemu wierzę, bo ona taka
jakaś opóźniona serio, to dziecko wszędzie ze sobą wlecze, jakby nie mogła go
zostawić ani na moment, udaje dobrą matkę, pewnie żeby go dusić na hajs.
Zdjęcia sobie robi co chwilę z tym bachorem, ja nie wiem kto jej to lajkuje,
wygląda jak fleja.
- Teraz to modne.
- Co?
- Wyglądanie jak fleja. Trzeba tylko podpisać, co masz na sobie. Na
przykład mam na sobie stary tiszert bezdomnego, rajstopy z caritasu i
vege sandały z bambusa dziękuję vegesandal.pl.
Alicja przez chwilę przetwarzała usłyszaną informację ale widać
było, że jej nie sprostała.
- W każdym razie, bardzo spoko weekend, spaliśmy u tej matki w Kaliszu,
trochę się zjaraliśmy, oglądaliśmy jakiś film o rtęci w łososiach, tylko..
- Co?
Alicja mieliła w ustach sedno sprawy.
- No mów.
- Chyba mnie okradł.
Natalia spojrzała na koleżankę zamrugawszy gęsto i z zaskoczeniem.
- Skurwysyn zajebał mi kasę.
- Jesteś pewna?
- Tak, jestem kurwa pewna! Już wcześniej jak się spotykaliśmy
wyciągał mi czasem to i owo z portfela ale wiesz, przymykałam na to oko, jednak
ma tego dzieciaka na utrzymaniu, przecież nie będę mu wypominać. No ale teraz
to mnie skroił z pięciu stów.
- Ale jak? - Natalia przez kilka miesięcy zdołała jakoś zapomnieć,
jak wymykające się stereotypom bywają poczynania jej koleżanki.
- No co za różnica, pewnie jak wyszłam do kibla albo w nocy - dłonie Alicji niczym kardiograf zaczęły zdradzać oznaki poirytowania.
- No i co zrobiłaś?
- No co miałam kurwa zrobić, wracałam stopem z tego Kalisza bo nie
miałam na pociąg.
Na chwilę zapadła cisza. Natalia zaczęła doznawać współudziału w
stresie. Próbowała nawet wygenerować z siebie jakieś wsparcie ale szybko opadła
z sił i pomysłów.
- Sory odkupię ci - Alicja samoobsłużyła się winem. - Słabo,
że nie mam też kluczy do mieszkania, to znaczy wzięłam już zapasowe od starych,
ale jednak tak się zastanawiam od kilku dni, czy nie wymienić zamków.
- Raczej wymienić!
- Kurwa no, a jak gdzieś zgubiłam? Przecież nie włamałby mi się na
chatę?!
- Skąd wiesz?
- Oj ty go nie znasz! - Alicja trąc się po czole aż do pierwszych
oznak krzywdy, drugą ręką podpalała papierosa. - Chyba można tu jeszcze jarać?
Najgorsze, że wywalił mnie z fejsbuka.
- To jest najgorsze?
- Kurwa, dasz skończyć, czy będziesz tak komentować? Napisałam do niego naprawdę bardzo ładną wiadomość, całą noc redagowałam, tam o
różnych rzeczach między innymi o tym hajsie i kluczach, tak wiesz nie
oskarżycielsko, żeby go nie urazić, tylko się starałam zabawnie, ale nic
kutas nie odpisał. No to napisałam do tej jego żony niedojebanej i do jej
chłopaka. I do brata tego chłopaka, bo go też poznałam, to pomyślałam, co mi
szkodzi zapytać. To ta kretynka mi odpisała, żebym przestała prześladować jej
rodzinę, psychopatka i też mnie zablokowała. Więc napisałam do wszystkich ich
znajomych na fejsie, ale kurwa wiesz jacy są ludzie, nikt ci nigdy nie pomoże w
potrzebie. Banda niedorozwojów, siedzą po domach i się pałują do tańca z
gwiazdami. Czemu ja mam zawsze kurwa tak pod górę?
W tym momencie dźwięk
domofonu sfałdował oburzeniem czoło Alicji niczym tsunami ocean.
- Czyli jednak masz chłopaka - wysyczała oskarżycielsko, po czym
dolała sobie resztę wina, czekając na wyjaśnienia i przeprosiny.
- To Tomek. Ten chłopak z klubu co wtedy uratował nas, jak zaszła
obawa, że twój były utopi nas w ślinie, ewentualnie zastrzeli wypadającym
okiem, pamiętasz?
- Tak kurwa pamiętam - to wspomnienie nie pomogło Alicji ukoić
nerwów. - Ja pierdolę. Gdzie ja znajduję tych kolesi?
- Przestań, każdy ma w portfolio jakiegoś orka. I co chcesz teraz zrobić?
Alicja zakryła twarz rękoma.
- Nie wiem, pomyślałam, że mogłabyś ty do nich napisać, ja ci
powiem dokładnie co.
Od niezręczności wybawił Natalię dwumetrowy człowiek z siatkami.
- Mam dużo owoców - rozpromienił się w korytarzu jak dziecko. -
Bo dziewczynki, wiem, że lubią owoce. Ale też wiem, że lubią wino. -
Zaprezentował butelkę, a potem następną. - A na wypadek smutków mam kruche
ciasteczka z czekoladą, a na wypadek większych smutków czipsy solone. Pies był,
czy wyprowadzić? - Spojrzał na dziewczyny, ale nie doczekał odpowiedzi, gdyż
akurat obie doznały chwilowego udaru jego osobą. Wziął więc smycz i wyszedł.
- Ty nie masz chłopaka, ty masz męża! - Alicja uderzyła czołem w
stół i zawyła boleśnie. - Kurwa! Czemu ty możesz sobie ułożyć życie, a ja
ciągle dostaję wpierdol?
- Nie mam żadnego męża! Zrobiłam po prostu porządek w życiu i
przestałam wreszcie przyciągać niedorozwojów.
- Ja pierdolę, nie zaczynaj z tym przyciąganiem.
- Wierz sobie, w co chcesz, ale póki będziesz odgrzewać śmierdzące
kotlety, nic się nie zmieni. Zmień zamki, przestań wypisywać do tego zjeba i
odetnij się od tych kompościanych historii.
- Kurwa jaka ty się mądra zrobiłaś! - Alicja nie była fanką odcinania się. - Dzięki za świetne rady, widzę, że znalazłaś nie tylko męża, a także
filozofię z poradnika dla gospodyń domowych. Ścieracie już razem z kolegą kurze
tęczowym ścierakiem z telemarketu?
- No i jak tam? - W drzwiach znów pojawił się Tomek, z wyczuciem
czasu niczym wesoły bohater komiksu.
- Nic kurwa! Dostaję właśnie życiowe rady od twojej dziewczyny.
Otóż powinnam zignorować fakt, że wszyscy ruchają mnie w dupę, zacząć czytać
książki o masażach i wizualizować, że moje problemy to w bąbelki, które przy
wydechu ulatują mi z nosa w kosmos.
Natalia poczuła atakujący trzewia paraliż, postanowiła więc zdusić
go w dymie papierosa.
- Zacznijmy od tego, że naleję wam wina - rzekł Tomek i wprawnym
ruchem otworzył kolejną butelkę. - Może ja coś doradzę?
- Proszę bardzo. A więc skurwysyn, z którym się spotykałam,
zajebał mi kasę i klucze ale Natalia uważa, że to moja wina bo sobie to
przyciągnęłam.
- Nic takiego nie powiedziałam - Natalia zaczęła już robić
psychiczne asany i oddychała głęboko niczym żubr.
- No nie, tylko, że się uganiam za chujowymi facetami, zamiast żyć
przykładnie jak ty, w skansenie prlu szukając jezusa i samoszkoląc się z
poradników o uciskaniu czakramów - Alicja przegrała walkę z nerwicą.
- Jeśli cię okradł, zgłoś to na policję - stwierdził Tomek, myjąc
owoce. - I powinnaś wymienić zamki. - Orzekł najracjonalniej jak potrafił,
wzniecając tym w Alicji atak słownej padaczki.
- No kurwa, jesteście siebie warci! Wesoła parka! Już zapomniałaś
o wszystkich swoich Jasiach Fasolach i człekokształtnych barmanach?! -
rozkręcała się. - Już postukałaś trzewikami i jesteś znowu szczęśliwa i
cała w pastelowym różu?! Posprzątane widzę, bo kolega przychodzi, zamiecione
ładnie, pod dywan wszystkie długie noce, kiedy darłaś życie pazurami! Kiedy
chciałaś stąd uciekać, nie budzić się i nie trzeźwieć! Nie żyć, nie czuć, nie
pamiętać! Albo tak się rozdrapać, żeby umrzeć wyflaczona cała i przewleczona na
lewo! - Alicja wstała, by trząść się stojąc, a nawet się posunąć do łez.
- Jest i nasza dramaqueen - coś stęknęło w środku Natalii na tyle
głośno, że okazało się, iż wydobyło się również na
zewnątrz. Konsternacja nastąpiła na wszystkich twarzach ale tylko Natalia
wiedziała, że właśnie gdzieś w najczarniejszej głębi zagubienia, w rozpalonym
do czerwoności piekle życiowych rozczarowań jej koleżanki, budzi się demon.
Demon który jest w stanie pożreć nie tylko ją ale i cały ten blok z dziuplą na dziesiątym piętrze. I kiedy
kieliszki na stole zaczęły nerwowo podskakiwać, Natalia nagle wyprzedziła atak.
- Słucham! Fejsbuk, rozmazane oko czy deszcz? Jakie masz dzisiaj
powody, żeby umierać?
- Ty tępa nudna pizdo! - z głębi piekieł zawyła Alicja. - Super, że
znalazłaś sobie kogoś nowego do wychodzenia z psem! I co?! Żyjecie sobie tutaj
w tym grajdole z sierści i świeczek jak te wszystkie rodzinki peel w domkach z
muratora! Czipsy, serialik i kolacyjka w pizzerii!
- A co ty masz nagle do czipsów? - Natalię dotknęło do
żywego stąpanie po jej słabościach. Nagle jej aparat samoobrony doświadczył
odetkania, a ona sama poczuła coś na kształt tego, co w literaturze pięknej
nazywają wzniośle - wolnością. Tłumiona złość zwarła się w kulkę twardą i
zabójczą, a następnie rozflaczyła się z impetem, bryzgając odłamkami, niczym
popcorn w mikrofalówce.
- Carrie Bradshaw to debilka! - Wyrzuciła z siebie, uderzając w
samo serce ich religii, aż Tomkowi oczy wyszły z orbit. - Nie mam już sił
oglądać w kółko, jak biega po Manhatanie, potykając się jak sierota na tych
krzywych gicach, i przeżywa wiecznie te swoje dylematy: "zadzwoni - nie
zadzwoni". I te jej fatałaszki dla lalek! Ileż można prześladować w
kółko tego samego gościa, który w dodatku ma cię w dupie? I ten jej
pamiętniczek - "ojejku,
czy będąc sama jestem tak naprawdę sama"?!
- Wiecie co mi to przypomina? - wtrącił się Tomek, nie doceniając
powagi, dziejącej się na oczach jego historii. - Tą scenę z Przyjaciół jak
Monica i Rachel się umówiły z lekarzami. - Dodał beztrosko, ale nie został
doceniony.
- No to superkurwazajebiście, że jeszcze oboje lubicie Przyjaciół!
Możecie też teraz razem szukać Jezusa! Wychodzę stąd bo się porzygam! - Alicja
trzęsąc się i krztusząc jak ratlerek podreptała ostentacyjnie do swoich mokrych
trampków. Ilość pakunków uniemożliwiła jej jednak efektowne wyjście,
zrezygnowała więc z niego na rzecz wystawiania toreb po kolei za drzwi,
komentując każdy ruch jakąś kończącą obserwacją.
- Nie dam się tak dalej upokarzać! Nie dam się pouczać! Nie dam
się szufladkować!
- A ty się odpierdol od czipsów i od Jezusa! - wrzasnęła za nią
Natalia, która przechodząc swoiste katharsis, próbowała jednocześnie zewrzeć
razem wszystkie członki i świadomość, by raz jeszcze zawalczyć o dobre wrażenie
na koledze. Nagle poczuła się lekko. Jakby lata stresów plączących nerwy w warkocze
o skołtunionych końcówkach dobiegły końca.
I nagle: Nie
idź za mną! - wywrzeszczane z wnętrzności klatki schodowej, okazało się ostatnim zdaniem,
jakie zostało wypowiedziane w tej historii. Ostatnim zdaniem na stronie.
Niezliczone długie miesiące, niezliczone długie noce i bez końca ciągnące się
dni w kolorze stali i betonu, nagle - i Natalia wiedziała to z całą pewnością -
dobiegły końca. Jeszcze czuła ich metaliczny posmak w ustach, ich przeszywające
zimno na karku, ich pustkę rozdzierającą każdy centymetr ciała, ale za razem w
tej jednej chwili, wszystko stało się odległe i nierealne. I kiedy Tomek
podszedł do niej, ona w głowie przewróciła kartkę.
- Będzie dobrze - powiedział i Natalia wiedziała już, że
oto jest pierwsze zdanie zupełnie nowej historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz