- Wiesz, co powinnyśmy zrobić? - Alicja z Natalią leżały na
rozkładanej kanapie, trzęsąc się z zimna, bo żadnej nie chciało się wstać i
zamknąć okna.
- Co?
- Wyrwać się z chałupy. - Alicja wstała do lodówki po colę,
i biegiem wróciła pod koc. - Pójść i porządnie zaszaleć. Jak kiedyś.
- O boże, porzygać się i zgubić klucze?
- Nie, ale może kogoś poznać.
- Debili z klubu?
- Wiesz, że czasem przychodzą tam normalni ludzie.
- Nie.
- My tam czasem chodzimy.
- My już dawno nie jesteśmy normalne.
- Kurwa nie mogę już, nie rozumiesz?! Nie mogę tak żyć! Coś
mi się niedługo stanie! Codziennie budzę się, telepiąc z nerwów, jak mi dzisiaj
świat dopierdoli. Może frank skoczy do dziesięciu? Może mnie eksmitują? Albo
aresztują? Albo dopierdolą nowy podatek od bycia singlem? Może mi urząd
skarbowy wyczyści konto, bo jakiś jebany urzędnik w tym chorym kraju zechce jeszcze
pojechać na Teneryfę przed świętami za moje pieniądze?! Może kot postanowi iść
do szpitala na rekonwalescencję za kilka tysięcy? Może wpadnę skuterem pod
autobus, a może mi jeszcze odetną wodę w mieszkaniu? Może matce się przypomni, żeby
zadzwonić mnie pouczyć, jak mam żyć? A może któryś niedojebany były się nagle
odezwie, że sześć lat temu mi pożyczył na wachę i chce teraz przelew na kwotę
28,50?
- Klub nie rozwiąże tych problemów.
- Ja pierdolę, jaka ty się zrobiłaś nudna!
- Bo nie narzekam z tobą?
- Bo mnie kurwa wiecznie pouczasz!
- Kiedy ja cie pouczałam?
- Kurwa wiecznie mnie wszyscy oceniają! Mam dość wiecznego
szufladkowania! Rad od ograniczonych, prymitywnych ludzi. Zacofanego buractwa z
wąsem. Co, ty też juz pewnie zaczęłaś pokurwiać do kościoła i zaczniesz mi
robić kazania?!
- A więc klub.
W DeColcie, w
samym centrum stolicy, po północy kąty zaczynały pomału zapełniać się Barbie i Kenami.
- Nie rozumiem ludzi. - Natalia nie mogła oderwać wzroku od
napływającego zewsząd plastiku.
- Nie zaczynaj. Kiedyś tu praktycznie mieszkałaś, już nie
pamiętasz?- Alicja, niczym boja szarpana falami, usiłowała nie dać się ponieść
tłumowi. - Zamów mi coś, źle się tu czuję.
- No ja też, cud że nas wpuścili z normalnymi ustami. Co chcesz?
- Nie wiem, piwo?
- Jezu, co ty masz 16 lat? No weśże coś dla dorosłych. - Natalia
uśmiechnęła się do barmana i za chwilę trzymały dwa truskawkowe koktajle.
- Co cię tak długo u nas nie było? - Chłopak za barem oparł
się o kontuar, przerzucając przez ramię ręcznik
i nachylając ucho do jej policzka. Przypomniała sobie, jak kiedyś na ten gest miękły
jej kolana.
- Za stara już jestem na to.
- Ty?! Za stara?! - Przewrócił gałkami w geście oburzenia.
Nie chciało jej się tłumaczyć, że to dobrze.
- Co u żony? - Zmieniła temat. Machnął ręką i wyprostował
się.
- Pięknie wyglądasz. - Mrugnął do niej i uśmiechnął się
szeroko. Zabawne, jak nic się tutaj nie zmieniło.
Kiedy odchodziły od baru trzy wysokie mężczyzny zagadnęły je,
wedle obowiązujących standardów:
- No hej dziewczyny! - Rzekł pierwszy wsuwając kciuki do
kieszeni za małych spodni i zagryzając usta jak małpa.
- Co tam słychać? - Drugi przeczesał włosy, jakby reklamował
szampon. - Przyszłyście trochę potańczyć?
Trzeci, najmniej lotny, uśmiechnął się rozbrajająco i błysnął:
- To co, lubicie truskawki?
Alicja z Natalią przedarły się w stronę falującego tłumu. Udało
im się załapać na miejsówkę przy barierce, bo stojące tam dziewczyny, tak się
zapomniały w trzepaniu odbytami, że przegrały z grawitacją. Natychmiast wzbudziły
zainteresowanie przechodzących obok dżentelmenów, którzy chcąc je bezpiecznie
odwieźć do domu, pozbierali je z podłogi i zapakowali w taksówki.
- Zobacz na tamtą. - Alicja usiłowała dyskretnie słomką
wskazać na ważącą trzynaście kilo blondynkę, która najwyraźniej powzięła co najmniej
trzy lekcje tańca na rurze, gdyż desperacko usiłowała zaprezentować na niej
swoją seksualność. Jej chłopak, lub alfons, z poczucia litości, a może zażenowania,
starał się ją od niej oderwać, ale zablokowała się na niej kompletem tipsowych sztyletów.
Na podeście królował samoistnie obwołany władca dansingu.
Najstarszy bywalec przybytku kołysał się z miną ojca narodu, polewając
wszystkich najdroższą whisky, jakby chrzcił wszystkie swoje weekendowe dzieci.
Na drugim podeście walczyła gimbaza. Pół gołe nakoksowane pipilanksztrumy spychały
się nawzajem wydymając wargi i pokazując języki. Kilku spoconych panów po czterdziestce
na szczęście łapało je, by nic im się nie stało i uczynnie podsadzało z
powrotem, sprawdzając przy okazji palcem, czy na pewno mają majtki.
- Często tu bywacie dziewczyny? - Oddech o zapachu niekończącego
się melanżu zakłócił spokój tych obserwacji. Obie dziewczyny odsunęły się o krok.
- Czego się napijecie?
- Jeszcze mamy, dzięki.
- Ale zaraz wam się skończą. - Menadżer agencji kreatywnej
do spraw zatrudnienia stażystek nie ustępował, korygując osuwanie ciała, dłonią
wczepioną w barierkę.
- Chodź do kibla. - Natalia była również za stara na uprzejmości.
Złapała koleżankę za rękę i pociągnęła przez tłum. Do damskiego kibla stała
kolejka sukienek z cekinów, a do męskiego wciąż wchodzili bardzo uczynni panowie
z paniami, prawdopodobnie by mogły się wysiusiać bez kolejki. Siusianie co
prawda trochę trwało, ale po minach wychodzących panów było widać, że dobre
uczynki sprawiają im przyjemność.
- Nie będę tu stać półtorej godziny. - Alicja zaczynała rozumieć,
że to może nie być noc jej życia.
- Dobra chodź.
Na vipie siedzieli, bądź leżeli vipowie, będący vipami z
tego znanymi, iż bywali na vipie. Czuli się lepsi, gdyż mieli droższy alkohol.
- Zobacz, tamten jest nawet spoko. - Alicja jeszcze nie chciała
dać za wygraną.
- To kretyn, wydrukował sobie wizytówki, że jest reżyserem i
obiecuje wszystkim dziewczynom, że zagrają w filmie.
- A ten jego kolega?
- To jego kolega, nie wystarczy? Poza tym, właściciel
agencji modelek, która nie ma strony internetowej.
- O kurwa kurwa!
- Co?
- Mój były.
- Który?
- Ten, co ściemniał, że pojechał na misję do Afganistanu, a
go spotkałam w Promenadzie. Kurwa idzie tu, co mam zrobić?
- Nic. Olej go.
- Wsieeeeeema dziewwczyny! - Wyrzekł z trudem osobnik z
wytrzeszczem i ślinotokiem do pasa.
- O matko. - Natalia odsunęła się nieznacznie i odwróciła w
stronę baru.
- A wco kolewżanka taka nieuwprzejma? - Zirytował się
orangutan, opluwając wszystko wokół kwaśnym deszczem i postępując w jej
kierunku.
- Wszystko w porządku? - Barman obserwował sytuację. -
Proszę nie niepokoić tej pani. - Zwrócił uwagę napierającemu żołnierzowi od
zadań specjalnych.
- Nie, nie jest w powrządku! - Zrosił go tamten obficie, jednocześnie
dźgając Natalię palcem w ramię.
Natalia widziała już oczami fantazji jak go wyłamuje, a potem
pcha mu go w jedną z wybałuszonych i rozkołysanych niczym rozregulowany kompas,
gałek ocznych.
- Kolego ta pani jest ze mną. - Usłyszeli w tej samej chwili,
a następnie ktoś inny złapał za ten palec i pociągnął na tyle mocno, że cała
pluja z wytrzeszczem odbiła się od ściany, a następnie zapomniała o nich, bo
nagle wstała i ruszyła w całkiem innym kierunku.
- Dzięki. - Rzuciła Natalia i złapawszy znów Alicję za rękę,
pociągnęła ją w kierunku wyjścia.
- Czekaj, to był twój kolega! - Alicja się zaaferowała.
- Nie znam gościa.
- Jak nie znasz! Zawsze tu jest i zawsze się do ciebie
uśmiecha.
- Tu się wszyscy uśmiechają. Nie mam już sił, muszę usiąść
na chwilę.
Usiadły na plastikowych imitacjach krzeseł przy barze.
- Jeszcze raz to samo? - Barmani zawsze wiedzą, co poradzić
na smutki. Uśmiechnęła się tylko. - Co takie ponure miny? Zostajecie na
afterze?
- O nie, to już nie na moje siły.
- Co ty opowiadasz! - Przystojny barman podrzucił shakerem
kilka razy, zerkając czy Natalia patrzy, po czym oparł się znów o bar. - No
zostań, wrócimy razem taksówką. - Szepnął jej do ucha.
- Koleżanka u mnie śpi. - Natalia resztką sił starała się być
uprzejma.
- Dobra, jak chcesz. - Chłopak wyprostował się, rozlał
czerwony koktajl do dwóch szklanek i postawił przed Natalią.
- Czterdzieści osiem. - rzekł sucho.
DeColt pomału
pustoszał. Ochroniarze wywlekali z toalet to, co nie zostało jeszcze przez
nikogo wywleczone. Pijany gruby menadżer uwieszony na jakimś siódma woda po
kisielu celebrycie, zapewniał go o swojej miłościziom.
Wkurwiony właściciel, w desperacji, niczym prorok lał wódę w ostatnie cycate zwłoki, które
jeszcze znalazł na parkiecie. Udręczone kelnerki w rozmazanych makijażach
biegały po szkle niczym fakir w gorączce. DJ, choć już mu światło zapalili nad
głową, trzymał się jeszcze kurczowo adapterów i flaszki, choć pod djką czekał już
na niego wianuszek melomanek. Kilku bogatszych gości, których nie wolno wyrzucać,
stało przy drzwiach, by móc zaopiekować się kimś z łapanki.
- Piękne panie reflektują na śniadanie? - Oferta nie ominęła
Alicji i Natalii, które opuszczały lokal w milczeniu. W milczeniu wracały
taksówką, a potem w milczeniu zmywały makijaż, gdy niebo na Ursynowie już
jaśniało.
Trzydziestolatki wiedzą, że do pewnych rzeczy nie ma powrotu. Nie chcą cofać czasu. Cieszą się, że są za stare na wiele rzeczy.
Mówią o tym z dumą i z ulgą. I nie chcą, by je zapewniać, że wcale nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz