poniedziałek, 22 sierpnia 2016

27. Trzydziestolatki, Carrie Bradshaw i koniec historii.

               Minęło kilka miesięcy, dwie pory roku, przetoczyły się oba świąteczne festyny. Długie tygodnie podjaru snowboardem ustąpiły miejsca hashtagom o tematyce zimo wypierdalaj. Urodziny przeszły bokiem, bez patologii, a pies zdążył zrzucić siedem swoich objętości. Mimo to wszystko, a może nawet dlatego, usłyszawszy dingdong i zobaczywszy w drzwiodziurce Alicję, Natalią wstrząsnął stary znany mikroudar.
- O, żyjesz! - usłyszała otworzywszy, podczas kiedy Alicja gniewnie, acz z wrodzoną sobie niepewnozdarnością, jedną stopę asekuracyjnie przerzuciła przez próg. - Mogę? - zafalowała brwiami najsarkastyczniej jak dało się na mokrym od deszczu czole.
- O, też żyjesz! - odparło coś ze środka Natalii, a po tej próbie sił nastąpiła chwila ciszy. Jednakowoż środek ciężkości Alicji był już w drodze ku środkowi mieszkania, wobec powyższego, naturalnie, Natalia pomogła jej wewlec za sobą cały jej majdan.
- Rozumiem, że masz już chłopaka, skoro nie ma z tobą kontaktu - obwieściła Alicja jak jest, drugą ręką przy lustrze rozcierając czarne cienie pod oczami. - Musisz mi chyba dać mleczko, kurwa, a miało dziś nie padać.
- Nie - Natalia aż się sama ucieszyła z odpowiedzi. -  Żadnego chłopaka.
- To co cię tak pochłonęło? - koleżanka uparła się odkryć coś upokarzającego. - To wino pijesz sama?
- Sama. Masz ochotę?
- Dziękuję nie będę cię opijać albo odrobinę, kieliszeczek dosłownie. Nie kupowałam nic, bo nie wiedziałam, czy będziesz. Matko, co to? - zamknęła leżącą na stole książkę, żeby zobaczyć tytuł. - "Terapia czaszkowo - krzyżowa?"  Ty faktycznie nikogo nie masz! - zaśmiała się szczerze.
- A jak u ciebie? - Natalia postawiła na stole dwa kieliszki.
- Pierdolę, piekło. Ten skurwiel, co ci opowiadałam kiedyś, się odezwał. I dobra, możesz sobie myśleć, że jestem głupia ale na serio się zmienił. - Alicja zagnieździła się przy stole. - Tak nam się zajebiście gadało! Poznałam nawet jego rodzinę. Matka mega spoko, taka trochę hippi, pali zioło, wiesz o co chodzi, żona beznadziejna, jakaś taka niedorozwinięta się wydaje, nic dziwnego, że ją zostawił, chociaż ona twierdzi, że ona jego, ja tam jemu wierzę, bo ona taka jakaś opóźniona serio, to dziecko wszędzie ze sobą wlecze, jakby nie mogła go zostawić ani na moment, udaje dobrą matkę, pewnie żeby go dusić na hajs. Zdjęcia sobie robi co chwilę z tym bachorem, ja nie wiem kto jej to lajkuje, wygląda jak fleja.
- Teraz to modne.
- Co?
- Wyglądanie jak fleja. Trzeba tylko podpisać, co masz na sobie. Na przykład mam na sobie stary tiszert bezdomnego, rajstopy z caritasu  i vege sandały z bambusa dziękuję vegesandal.pl.
Alicja przez chwilę przetwarzała usłyszaną informację ale widać było, że jej nie sprostała.
- W każdym razie, bardzo spoko weekend, spaliśmy u tej matki w Kaliszu, trochę się zjaraliśmy, oglądaliśmy jakiś film o rtęci w łososiach, tylko..
- Co?
Alicja mieliła w ustach sedno sprawy.
- No mów.
- Chyba mnie okradł.