Trzydziestolatki uważnie obserwują ewoluujące w nich
natręctwa. Minęło już trochę czasu odkąd odkryły, że te małe skurwiałe chochliki,
rozwijają im się z nagła tuż pod skórą, pod powiekami i między płatami mózgu.
Przeoczyły ich narodziny, tak nieznaczące, ciche i niepozorne, że można je było
pomylić z ewolucją charakteru. Jakoś przeoczyły fazę niemowlęctwa i
przedszkolęctwa, wmawiając sobie, że nic się nie zmieniło. Ale gdy ta niemała
już gromadka weszła w nieznośny wiek dorastania, bezczelnie się przy tym
rozmnażając, problem należało oswoić. Rozpoznawanie i nazywanie coraz to nowych
neuroz stało się dla trzydziestolatek
zajęciem jednakowoż rutynowym,
co niezwykłym. Oczywiście rosnąca ich liczba nie nastrajała nadzieją na łatwe
związki. Jednak to, co w trzydziestolatkach nowe i urzekające, to pewność
siebie, pozwalająca walczyć jak lwica za swoją gromadkę fobii. Jeśli trzydziestolatkę
wkurwiało obcinanie przy niej paznokci, nie zamierzała znosić co tydzień takiego koszmaru. Ustalała strefy
paznokciowe, podobnie jak jedzeniowe, smarkaniowe czy telefoniczne. Jeśli ktoś
nie nauczył się do tej pory nie krzyczeć przez komórkę i nie łazić z nią po
salonie drapiąc się po jajcach, był odsyłany do strefy rozmów. Jeśli ktoś nie
potrafił spożywać na sposób cywilizowany, ale zostawiał za sobą grzęzawisko
keczupu, okruchów czy czekolady, musiał jeść w kuchni. Nad blatem. Nad zlewem
najlepiej. Trzydziestolatki nie śpią już w okruchach. Przy dźwiękach meczu. W
oparach marihuany. Utytłana tłuszczem pościel nie działa na nie stymulująco. Nie
lubią chrumkania, bekania, mlaskania. Głośnego przełykania. Nie lubią widzieć,
co druga osoba aktualnie ma w ustach. Nie jarają się ludzikami z jedzenia. Ani
żadnymi ludzikami. Nie chcą słuchać o wypróżnieniach, wyciskaniu pryszczy i
bąkach. W łazience musi pachnieć chemią, nie naturą. W sypialni odwrotnie.
Powietrze musi być czyste. Przejrzyste. Jeśli jest zapylone,
należy umyć ściany. Jeśli zakurzone, należy wytrzepać materace. Jeśli zbyt
suche, trzeba odpalić nawilżacz. Najlepiej kilka. I wietrzyć. Dużo wietrzyć. Trzydziestolatka
wie bowiem, że suche powietrze jest zabójcze. Podobnie jak wolne rodniki.
Stres. Chemia w jedzeniu. Chińska porcelana i pozatykane czakramy.
Trzydziestolatki wiedzą, że żeby przeżyć w świecie najeżonym morderczymi pułapkami,
muszą medytować. Szukać w sobie wewnętrznej przewodniczki. I wiecznego dziecka.
Tak przynajmniej uważała Natalia. Jednak każdego dnia świat
sprzysięgał się przeciwko niej, nie pozwalając się zrelaksować nawet na minutę. Nie pomagał szum oceanu, ani śpiew
rajskich ptaków na CD. Dwa dni po powrocie z wyjazdu była z powrotem kłębkiem
nerwów.
- Mam nową - wyjęczała do telefonu.
- Co nową? - Alicja
była w trakcie usuwania kociego moczu. Zewsząd. Ubrała rękawiczki i pomyślała,
że to nawet miłe, że może to zrobić w towarzystwie przyjaciółki, bo może dzięki
temu dzisiaj wkurwi się mniej.
- No fobię - wyłkała Natalia.
- Co się stało? - Alicja
nie wiedziała jeszcze, czy wolno żartować.
- Nie wiem jak to nazwać, szukałam w necie - Natalia
rozbeczała się na całego - Carrie i Big byli moimi przyjaciółmi! - wychlumkała do słuchawki.
- Acha.
- Wiesz, że potrzebuję ich do życia. Byli ze mną od 15 lat.
Dorastałam z Carrie!
- Wiadomo, mam to samo. I zawsze szukałam swojego Biga.
- I czułam się przy nich bezpieczna! - zanosiła się płaczem Natalia. - Po prostu włączałam ich zawsze gdy
miałam ochotę ich zobaczyć. Gdy było mi źle, gdy za nimi tęskniłam. Byli niezawodni,
bo byli zawsze. Tacy sami. Mówili i robili zawsze to samo. Zawsze wszystko
kończyło się dobrze. Naturalnie u mnie też musiało w końcu być dobrze. Przecież
to logiczne.
- I co się stało? - Alicja jednak zaczynała pomału czuć wkurwienie,
odkrywając coraz to nowe śmierdzące strupy. Jak to możliwe, ze zawsze gdy zaczynała wychodzić
z dołka, oba koty natychmiast dostawały zapalenia pęcherza.
- Przywiązałam się do nich..
- No ale i co się stało?
- Widziałam Biga - zasmarkała się Natalia po chwili przerwy,
z trudem wyrzucając z siebie to wyznanie.
- Jak to?
- W internecie. W sensie nie Biga Biga. Tego aktora. Jest
stary!
- Jak bardzo? - Alicja musiała poznać skalę problemu.
- Kurwa, nie wiem, miał laskę!
- Laskę?
- No laskę taką do podpierania. A na sobie sweter taki
rozpinany, jak noszą dziady w szpitalu. - Wyrzuciwszy z siebie to wyznanie
Natalia zaniosła się łkaniem.
- A czy ty przypadkiem nie masz kaca? - Alicja postanowiła
odwrócić uwagę Natalii od problemu przemijania.
- Mam, a czemu?
- Bo na kacu zawsze wszystko strasznie przeżywasz i niepotrzebnie
się zadręczasz.
- Niepotrzebnie? On ma ze sto lat!
- Może mieć z sześćdziesiąt. Ale to już faktycznie niewielka różnica - Alicja
wstała z kolan stękając.
- Ale wiesz co to znaczy?
- No?
- Carrie też ma tyle!
- Carrie była młodsza od Biga. I nie szukaj jej zdjęć. W
każdym razie nie dzisiaj.
- Właśnie szukam. O chryste. - Rozciapała się znowu.
- Przyślij linka.
- Ich już nie ma! Żyłam w schizofrenii! W ułudzie
bezpieczeństwa i poczucia stałości i nadziei. Tego nie ma!! Jestem sama.
- Spokojnie. Carrie nie wgląda tak źle. Zajebiście się trzyma
w sumie.
- Widzisz jej wory?
- A możemy przynajmniej starością się nie martwić? Ogarnijmy
najpierw bieżące dramaty.
- Ale ja się nie martwię starością! Mnie się świat zawalił!
Jak mam ich włączyć, jeśli widziałam Biga z tym wielkim bebzolem i z laską! Wiesz, że ja się przywiązuję do ludzi. Mnie nie można robić takich niespodzianek. Nie
można mi zabierać nagle przyjaciół i zamieniać ich w obwisłe gremliny! Ja sie
boję starych ludzi! Mam chyba udar..
- Spokojnie - Alicja na chwilę zapomniała o szczochach pod
meblami. - Zapomnij po prostu o tym
zdjęciu. Nie szukaj już dziś niczego w necie, włączysz sobie wieczorem serial i
o wszystkim zapomnisz. A jutro minie ci kac i będziemy się z tego śmiać.
- Nie wiem, jak chcesz obrócić w żart ten rozpinany sweter.
Ubrany na flanelową koszulę!! W dniu, w którym zaczniemy śmiać się z takich swetrów,
same będziemy miały mentalną sześćdziesiątkę. Marika do mnie napisała właśnie. Że to zdjęcie
to fotomontaż. - Natalia ewidentnie dostała nawrotu rozpaczy. - Kończę - wyjąkała - muszę to po prostu
wypłakać. A u ciebie ok?
- Tak, koty znowu wszystko zaszczały.
- Acha. No dobra zadzwonię potem. Dzięki.
Alicja wiedziała, że Natalia do wieczora będzie w spazmach grzebać
w internecie. Wiedziała też, że każda trzydziestolatka musi przejść przez ten
dzień. Dowiedzieć się że Carrie i Mr.Big nie istnieli. Mama, żeby zaoszczędzić
jej łez, od razu powiedziała jej, że nie ma Mikołaja. Alicja pomyślała więc, że
jeśli kiedykolwiek będzie mieć córkę, od razu powie jej że nie ma Biga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz