- Siemasz
dziecinko! - Marek przywitał Natalię uśmiechem od ucha do ucha i fartuchem
ubabranym w keczapie. - Daj, pomogę Ci z tymi torbami.- Napiął się
błyskawicznie jak xman. - Jak wróciłaś?
-
Dlaczego?
Natalia
umęczona podróżą osunęła się na kanapę przyjaciela i przytuliła psa.
-
Jak się sprawowała?
-
Jak anioł. - Mrugnął. - Ale serio, czemu pociągiem?
- A
czemu nie?
-
Ten twój cwaniak miał przyjechać?
-
Nie mój i nie przyjechał.
-
Klasyk, olej piździolca, zrobię ci jedzenie.
-
Nie chcę ci robić kłopotu.
-
Przestań. Opowiadaj jak inne romanse. - Marek siekał warzywa jak artysta.
-
Nie ma romansów. Dość. Pozbyłam się większości nieudaczników.
-
Został tylko Pan Wieczny Zanęcacz?
-
Ciężko wykasować z życia kogoś, kto już się sam wykasował.
-
Jeszcze zatęskni kutafon. Odpisałaś mu na tego smsa nad morzem?
-
Zwariowałeś? Masz mnie za nowicjusza?
-
Brawo. A jak ty się czujesz?
-
Kurrrde powiem ci, że mam wenę. Nowa ja. Tylko się boję.
-
Czego się boisz? - Marek popisywał się wymachując patelnią. - Ty się nie bój
nic maleńka, ja ciebie obronię przed całym wszechświatem.
-
Błagam przestań. - Natalia przyjrzała się chłopakowi smażącemu dla niej cebulę.
Nie był specjalnie urodziwy. Nie był ani wysoki, ani choćby postawny. Nie miał
tej cudownie poszerzonej szyi, ani wielkich męskich dłoni. Ani szczęki
wysuniętej, ani zarysowanej nawet, ani zarostu. Ani błysku w oku ani bynajmniej
pośladków. Ale miał coś lepszego. Kosmiczną pewność siebie i absolutny lep na
baby. Na wszystkim znał się po trochu. Na samochodach, na sportach, na
astronomii i na gotowaniu. Tak zwany pakiet podstawowy. Natalia sama wysłuchała
przypowieści o dylatacji czasu, kiedy pierwszy raz się spotkali przy barze. A
potem nie poszła z nim do łóżka i tak się zaprzyjaźnili.
-
Boję się, że jak tu wrócę, wszystko się zacznie od nowa.
- Syngieliza Patologica Warszawska?
-
Muszę to jakoś zaakceptować.
-
Tego się nie da zaakceptować maleńka. Możesz to tylko ignorować. Jak
zaakceptujesz, wsiąkniesz w to i przestaniesz się od tego odróżniać.
Marek,
Król You Tuba, władca umysłów i kobiecych serc, najgoręcej subskrybowany gracz
w coś tam, bohater narodowy w kategorii do lat 18tu. Był tym szczęściarzem,
któremu wszystko się udawało. Wszystko przychodziło z łatwością. Z wdziękiem
lawirował między byciem debilem i ekspertem. Gwiazdą i outsiderem.
-
Jak mam się odciąć? - Natalia dostała wytrzeszczu kubków smakowych.
-
Przede wszystkim wyeliminuj czynniki depresjogenne.
- To
znaczy?
- To
znaczy wszystkie te psychopatki, którymi sie otaczasz.
Natalia
roześmiała się, aż winegret jej popłynął po brodzie.
-
Nie ma się co śmiać. Jak bym ja codziennie wysłuchiwał opowieści z piekła,
dźgałbym się niczym opętaniec. W ogóle weź wypierdol połowę tych panienek, jak
wypierdoliłaś kolesi. Baby są gorsze od najgorszego gościa.
-
Uważaj co mówisz.
-
Mała, facet jak jest chujowy to najwyżej nie ogarnia. Spierdoli coś, trochę
albo w chuj bardzo. Potem wymięknie, nie zrozumie nic i ucieknie. Pewnie nigdy
się do tego nie przyzna i nigdy nie odezwie. A baba? Baba ci zrobi taki dżihad,
że odechce ci się żyć. Będzie cię śledzić, pisać, dzwonić, ubliżać w smsach,
mailach postach, kurwa wszędzie gdzie zdoła, gołębia ci pośle z listem. Gównem
cię wymaże przed znajomymi. Swoimi, twoimi i znajomymi znajomych. Podkopy,
zasieki, miny będzie ci podkładać, obóz rozbije tylko po to, żeby ludzi do
niego przeciągać. Dupy da wszystkim twoim wrogom. Będzie pluć jadem, sączyć
żółć, krew upuszczać, patroszyć cię po kawałku. Energię nuklearną zacznie
produkować, z kosmosu ściągać, pogodę ci spierdoli. Znajdzie obce cywilizacje i
z nimi pakt zawiąże przeciwko tobie. Znajdzie twoją aurę i jej też dopierdoli.
A na koniec się wysadzi pod twoimi drzwiami, tak żeby ci całą klatkę
schodową ujebało jej flakami. - Marek ucieszył się jak mały chłopiec. Sam
zrobił sobie burgera i frytki, a teraz usiadł koło Natalii i zaczął jeść, a
wszystko kapało mu na spodnie. - I tak dzwonią do ciebie albo zjeżdżają się tam
i ci ględzą dzień i noc o wszystkich bólach dupy. Że faceci są chujowi, świat
jest niesprawiedliwy, koleżanki zawistne, grube albo chude, że były to chuj, na
siłowni śmierdzi, że nie ma chajsu, że są stare, że nie ma miłości, że deszcz,
że korki, że światowa patologia.
- Ty
chyba nie przepadasz za kobietami co?
- Bo
ile razy w kółko można pierdolić to samo. Zawsze się boję, jak u ciebie siedzą,
że skoczycie w końcu razem z okna. A już na pewno weź olej tą tępą srakę, co
tak w kółko cię na melanż ciągnie.
-
Ale ona tak z dobrego serca!
- No
ja wiem, i jak u niej spałaś to też zawsze z dobrego serca dwóch facetów
ściągała na chatę, bo jednego dla ciebie.
-
Ale zawsze mi proponowała, że mogę wybrać pierwsza.
-
Czyli również uczynna.- Marek zamrugał z wdziękiem. - A ta taka ważna? Pani
doktor, czy dentystka czy chuj wie co. Co nigdy nie odbiera od ciebie telefonu?
- To
co z nią?
- No
nigdy nie odbiera od ciebie telefonu!
- No
dentystką jest, to może robi coś akurat boruje.
- I
całe życie tak boruje? Bo jak ją w klubie widziałem to nie borowała. Za to
miała chyba ochotę, żebym ja ją wydrylował.
Natalia
skrzywiła się.
- Na
prawdę tak mówisz na seks?
-
Mała, ja jestem poetą i mówię jak chce. Ja jej mogę nawet powiedzieć, że ją
przeoram, a ona i tak na mnie wskoczy. - Marek pompował się w internetowym
stylu. - Ale spokojnie. Nie umoczę w jędzy, która źle mi traktuje moją
najlepszą koleżankę.
-
Ona mnie nie traktuje źle. Ona mnie w ogóle nie traktuje.
-
Dziecino. A nie zastanawiałaś się dlaczego przestała odbierać?
-
Twierdzi, że nie ma czasu.
-
Proszę cię, zwyczajnie pensja jej wzrosła, a ona odleciała do krainy
nieodbierajek. Nie może się już z tobą zadawać, bo jeszcze zechcesz przyjechać
swoim samochodem i niedajbóg zaparkujesz koło niej. Nie masz torebki za grube
bańki, pewnie nie masz w ogóle żadnej i sama swoimi rękami malujesz sobie
paznokcie. Dla niej to absurd.
Natalia
zamyśliła się. Trzydziestolatki wiedzą już, że najgorsze zmiany wychodzą im na
dobre. Wszystko przemija, a przywiązanie to najgorszy doradca. Kolejne ciosy
potrafią już przyjąć na tarczę. Troszkę może popłaczą pod kołdrą, ale też już
znowu nie aż tak bardzo.
-
Kto jeszcze? - Natalia kończy sałatkę cud i odstawia pustą miskę na stolik.
- No
brawo! - Marek się śmieje, a tłuszcz płynie mu po brodzie niczym powódź. - Te
kurwę taką ładną weź odstaw.
-
Kogo?
- Tę
taką o niewinnej fizjonomii. Milusińską taką, co zawsze popiskuje jak jorczek jak cię widzi, a jak cie nie widzi to opowiada, że jesteś brudaską.
-
Milena?!
- O!
Milena! Właśnie. Jezu tę to rypałbym. Obraziłabyś się? Ja bym ją tak rypał ze
złością.
- Co
jeszcze mówi?
- No
różne takie - Marek się zadławia co i rusz frytkami, ale temat mu się klei jak
złoto, więc się rozkręca. - Zazdrosna jest jak piekło. Wszystko czego nie ma
sama, nienawidzi. Więc pracując w domu dziczejesz, tylko w dzień pracujesz więc
jesteś leniwa, a że się nie malujesz jak Majka Jeżowska, to też jesteś
zapuszczona. W ogóle to jesteś dziwadłem, a piegi są chujowe.
-
Czemu mi nie powiedziałeś wcześniej?
- Bo
ty się zawsze wszystkim przejmujesz. Teraz też będziesz przeżywać. A ja się na
niej zemszczę, obiecuję, może nawet kilka razy.
-
Nie mów mi takich rzeczy.
-
Dla mnie sprzedawanie ideałów za chajs to też dawanie dupy. A ty sobie to
nazywaj jak chcesz. Prawda jest taka, że czepiłaś się tych tępych dzid i
pozwalasz się dymać aż po gardło.
-
Przestań. Zapalić muszę.
-
Ktoś ci to musiał w końcu powiedzieć. Wyjebałaś facetów bez mrugnięcia okiem, a
nad laskami się spuszczasz, jakby były ze złota. Uwierz mi, że żadna z nich nie
sra diamentami. Choć tak się zachowują.
-
Nie ma ani jednej wartościowej według ciebie? - Natalia stanęła przy oknie i
odpaliła papierosa. Znów poczuła jak drżą jej palce.
- No
jest kilka. Na pewno Agnieszka. Co tutaj nie mieszka. Nie znam zresztą
wszystkich tych twoich gwiazd.
- A
jeśli się mylisz?
- A
myliłem się kiedyś? Jak ci mówiłem, że ten były twój paździoch cię zdradza, nie
spełniło się?
-
Nawet dwa razy.
- No
to zrób z tym co chcesz, ja ci mówię, że tam mało jest szczerości. Marika z
Justyną następne. Jak je spotkałem ostatnio na mieście, to ta jedna czerstwa
koza kazała mówić do siebie Dżasti.
-
Jak to je spotkałeś na mieście?
- O,
to tego też nie wiesz? Połączyła je miłość do tego śpiewającego maszkarona.
Latają za nią jak dwa przydupasy. Akurat je przyciąłem jak tamta panna coś tam
śpiewała te swoje wieśnuty, a te dwie stały na backstagu i myślałem, że zaraz
tą szybę oddzielającą od sceny będą lizać.
-
Marika nigdy taka nie była.
-
Ale jest. Dziecinko. To miasto zmienia ludzi. Zastanów się, po co ci to? Ja
wiem, że ty sobie trylion lat żyłaś z tym swoim typem. Księciem z bajki to on
nie był, ale był. Kisiliście dupy w domu oglądając Przyjaciół, a w tym czasie
świat się zmieniał. Aż wreszcie pogoniłaś go i myślałaś, że wszystko jest
ciągle jak w ogólniaku. A tu niespodzianka. Wyszłaś do ludzi i doznałaś
mentalnego wpierdolu.
Natalia
westchnęła.
-
Chciałabym żyć jak Kossakówna.
-
Nie znam osoby.
-
Jak córka Kossaka. Jerzego. Całe życie przemieszkała w lesie z dala od ludzi.
-
Weź nie pierdol. Gdzie ty chcesz w lesie mieszkać, jak ty się pająków boisz.
Bez dramatyzowania proszę. - Marek przełknął ostatnią kroplę tłuszczu,
zgarniętą długą miękką frytką i wytarł usta rękawem. - Sprawa tak wygląda.
Przestajesz się przejmować pustakami. Przestajesz wspominać, że super było
kiedyś, jak byłyście młodsze, a dziewczynom się jeszcze priorytety nie
pozmieniały. To było fajne, możesz sobie wkleić do pamiętniczka. Ale za
przeproszeniem, masz już swoje lata dziecinko, chyba już czaisz, że różne
rzeczy przemijają i przychodzą nowe. Zrobiłaś remanent w znajomych? To teraz
możesz zrobić przyjęcie towaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz