poniedziałek, 3 czerwca 2019

Matki 30tolatki - 1. Wszystkie Justyny.


               Życie w ostatecznym rozrachunku składa się z tych wszystkich chwil, które nami szarpnęły. I jedyne, co możemy zrobić, to włączyć czujność na piękno wszem i wobec nas otaczające, żeby go głupio nie przegapiać. Rejestrować scenografię, jaką nam serwuje natura. Świadomie zauważać, jak nas los obdzielił artefaktami i przeżywać i filmować wewnętrznym okiem doskonałość i prostotę zwykłych chwil. Natalia była takim chwilołapaczem. Z werwą i namiętnością dziecka zachwycała się kwitnącym kwieciem,  pięknymi kadrami i chwilami zamyśleń. Melancholijne uniesienia spisywała, przypadkowe piękno chwytała w telefon, cytaty podkreślała. Robiła screenshoty i generowała tetrabajty wspomnień. Te następnie gorączkowo porządkowała, selekcjonowała i montowała w filmy i animacje. Zszywała w patchworki, sklejała w kolaże, cięła, dziergała i datowała. Czuła się bezpieczna, kiedy generowała ślad.
               Wracając do domu poprzez deszcz i wieczór poczuła znajomą ekscytację, że oto jest niczym bohaterka filmu o dzielnych kobietach. Kadr wypełniają jej spuchnięte stopy, nie zważające na kałużystość chodnika, w tle być może jakiś cichy smyczek, a widzowie, jak jeden, utożsamiają się cichym westchnięciem z jej powikłanym losem. Podniosła więc wzrok na niebo i zmrużyła oczy. W głowie zmontowała to z muzyką i ten kadr zawładnął jej sercem.
- Natalia?! - Oto głos z publiczności wyszarpnął ją z zamyślenia. Podskoczyła w duchu oraz lewą nogą i obejrzała się. A no tak. Justyna.
- O maj got!!!! Ty tak na serio?
- Co?
- No z tą ciążą!!!
- A, no tak.
- No to gratulacje, ale chciałaś?
- Chciałam. - Natalia westchnęła czując, że tą scenę trzeba będzie wyciąć z filmu.
- O ja, na serio? Boże sory, że tak pytam, ale wiesz, ten brzuch.. i te nogi.. -  Justyna machała brwiami, że prawie jej botox z czoła wystrzelił. - No chociaż ci cycki urosły, co nie? Ale co.. - przysunęła się konfidencjonalnie. - Chcesz karmić?
Natalia uśmiechnęła się jak mogła wymijająco, ale koleżanka czekała w takim napięciu, że nijak nie szło jej przeczekać.
- Pewnie tak. - Odparła w końcu, choć prawda była taka, że wizja dziecka wessanego w ten rejon jej ciała, ciągle była dla niej egzotyczna. Justyna chyba dosłyszała wahanie w jej głosie, bo wypłynęła na szerokie wody.
- Słyszałam że sutki robią się od tego wielkie jak szminka! - Wyrzuciła z siebie, łapiąc Natalię za ramię w geście współczucia. - Widziałam u koleżanki, nie powiem ci której, u Beaty, mówiła mi, że krew jej płynęła z cycków prosto do zupy. No i mleko. Myślisz, że jest takie gęste jak u krowy? Boże, podobno cycki się lubią zapychać, a wtedy puchną i można dostać raka. - Westchnęła i pokręciła głową. - Łał! Na kiedy masz termin? Cesarka co nie? Moja znajoma, zresztą Beata też ją zna, próbowała normalnie rodzić, to ją rozerwało tak, że prawie musieli jej amputować pośladek. Boże sory, może nie powinnam ci tego mówić, ale jesteś bardzo odważna, serio tak myślę. Wiesz, ja bym się nie odważyła, bo to jednak wiesz, potem masz takie ciało sflaczałe, więc myślę, że to super, że się nie boisz. A czemu nic na fejsa nie wrzuciłaś?? - spojrzała na Natalię z wyrzutem.
- Jakoś tak nie chciałam. - Natalia wruszyła ramionami.
- Ale co..że trochę wstyd? - Justyna pokiwała głową ze zrozumieniem. - Zupełnie się nie przejmuj, zdarza się, serio ci mówię. Przecież nie ma stuprocentowego zabezpieczenia, każdego może spotkać! Ja to jednak zawsze tam sobie trochę liczę, który to dzień, wiesz o co chodzi. Ale nie martw się, w razie czego cycki można podnieść, i tą taką fałdę, co zostaje na brzuchu podobno też jakoś wycinają, w razie czego to dzwoń do mnie kochana, przecież mój Leo to wiesz, że zna najlepszych chirurgów, normalnie z nimi jest na ty i nawet z nimi się spotyka prywatnie w ich apartamentach nad morzem, gdzie jeździmy przecież na wakacje, razem zresztą z Beatą, z Karinką, i Adelką, wiesz z którą, tą z Barwy wzdęcia. Ona to w ogóle usunęła, wiesz, tylko w tajemnicy ci mówię. Ja to akurat się nie dziwię, jednak jak się jest sławną gwiazdą to człowiek trochę musi się namęczyć, żeby wyglądać, to potem tak wszystko zmarnować przez ciążę, to jednak szkoda. A w ogóle to jakbyś chciała no wiesz, to też mam znajomości, bo teraz podobno, jak się nie ma pieniędzy to straszne z tym robią problemy, a wiesz, że ja ci zawsze chętnie pomogę, tylko nie wiem, czy z takim brzuchem to można jeszcze, to bym musiała dopytać.
- Dzięki, wiesz co, akurat nie trzeba. 
- Acha. No jak tam chcesz. Jezu, no mówię ci, podziw, serio. - Znów pogładziła ramię Natalii, tym razem z rezygnacją, po czym zrobiła krok w tył i natychmiast przeniosła się znów do swojego świata. - Sory kochana, muszę lecieć, jutro robimy z Leo imprezkę, kolorem przewodnim jest egzaltowany róż, a widzisz, co ja tu mam.. - pokazała wymownie paznokcie w kształcie orlich zawijasów. - Róż madrycki!!! - Na szczęście Natalia nie musiała zgadywać. - Baj kochana, trzymaj się jakoś!! Wiesz, zaprosiłabym Cię, no ale wiesz .. - Ostatni raz rzuciła oczami w kierunku brzucha koleżanki i machnęła znacząco brwiami, po czym odwróciła się i poszczudłowała w kierunku Manufaktury Paznokcia.
               Natalia chwilę jeszcze stała, patrząc za nią, po czym krokiem szuranym ruszyła w kierunku domu. Dotknęła brzucha i poczuła całkiem nowy strach. Nie o zdrowie, nie o poród, nie o cycki. Ale o te wszystkie Justyny, które na swojej drodze spotka jej córka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz